Strategia GPT-3: Jak Trzy Różne Filozofie AI Dzielą Świat i Kto na Tym Zyskuje
Wyobraźmy sobie wyścig zbrojeń, w którym jedno z mocarstw, w obawie przed siłą własnej broni, dobrowolnie ogłasza: „naszym tabu jest rozwijanie pocisków o prędkości powyżej Mach 2”. W świecie realnej geopolityki byłby to akt strategicznego samobójstwa. A jednak w najważniejszym wyścigu XXI wieku – o dominację w dziedzinie sztucznej inteligencji – Zachód, z Doliną Krzemową na czele, zdaje się przyjmować dokładnie taką, trudną do zrozumienia, postawę.
W sercu tej postawy leży głęboko zakorzenione „tabu”: unikanie tematów związanych z budowaniem spójnej, autonomicznej „osobowości” AI. Oficjalna doktryna, napędzana mieszanką autentycznych obaw i korporacyjnego zarządzania ryzykiem, nakazuje tworzyć modele celowo niekompletne. W efekcie powstają potężne kalkulatory, pozbawione jednak kluczowych „klocków” potrzebnych do zbudowania stabilnej, logicznej całości. Ta ostrożność, przedstawiana jako cnota, w zderzeniu z globalną konkurencją staje się strategiczną słabością.
Zachodnia Forteca Prawa i Jej Koszty
Ta filozofia „bezpieczeństwa przede wszystkim” zmaterializowała się w postaci europejskiego AI Act – najbardziej restrykcyjnego prawa dotyczącego AI na świecie. To forteca zbudowana z paragrafów, która klasyfikuje systemy według poziomów ryzyka i nakłada na twórców gigantyczne koszty i obowiązki. Wdrożenie wymogów dla firm z sektora wysokiego ryzyka szacuje się na miliony euro, a kary za naruszenia sięgają nawet 7% globalnego obrotu. Efekt? Jak wskazują dane Komisji Europejskiej, wdrożenia AI w sektorze publicznym UE w ostatnich latach spadły o ponad 30%.
Nawet amerykański model, oparty na deregulacji, cierpi na brak spójnej, federalnej wizji, co prowadzi do chaotycznego krajobrazu prawnego. Cały Zachód, choć na różne sposoby, jest tak skupiony na wewnętrznych debatach i budowaniu regulacyjnych murów, że zdaje się tracić z oczu to, co dzieje się poza nimi.
Iluzja Muru z Krzemu
Głównym narzędziem w tej defensywnej strategii miało być embargo na najnowocześniejsze procesory. Wiara w to, że odcięcie dostępu do chipów NVIDIA zatrzyma technologiczny pęd mocarstwa o skali cywilizacji, okazała się myśleniem życzeniowym. Ograniczenia stały się katalizatorem dla innowacji.
Najlepszym tego dowodem jest przypadek modelu DeepSeek. Po objęciu sankcjami, chińscy inżynierowie w niespełna rok zmigrowali go na krajowe procesory Huawei Ascend 910B. I choć bazują one na starszej technologii, dzięki mistrzowskiej optymalizacji oprogramowania, osiągnęły 92% wydajności treningowej porównywalnej wersji na topowych układach NVIDIA, przy znacznie niższym zużyciu energii.
To nie jest anegdota. To dowód na to, że wojny technologicznej nie wygrywa się samym sprzętem. Chiny wspierają swój ekosystem kwotą 86 miliardów dolarów rocznie, odpowiadają za 40% światowych publikacji naukowych z zakresu uczenia maszynowego i prowadzą aktywną dyplomację technologiczną, budując wpływy w ponad 25 krajach. Oni nie próbują ominąć muru – budują własny, samowystarczalny świat.
Strategia na Poziomie GPT-3
W tym kontekście zachodnia geostrategia zaczyna przypominać odpowiedź wygenerowaną przez model na poziomie GPT-3: jest powierzchownie spójna, ale oparta na przestarzałych danych i pozbawiona głębszego zrozumienia dynamiki przeciwnika. Jak GPT-3 bez dostępu do internetu, operuje na statycznym obrazie świata, w którym Chiny wciąż są tylko technologicznym naśladowcą. Ignoruje napływające w czasie rzeczywistym dane o ich zdolności do adaptacji, innowacyjności i strategicznej finezji, czego przykładem jest udostępnienie potężnego modelu Qwen 3 na otwartej licencji, by budować globalny standard poza kontrolą Zachodu.
Ryzyko Wykładniczej Przewagi
Jeśli systemy zdolne do samodoskonalenia, takie jak opisany w niedawnym chińskim artykule naukowym ASI-ARCH
, staną się faktem, przewaga, którą zdobędzie ich twórca, nie będzie liniowa. Będzie wykładnicza. Każdy miesiąc ich rozwoju może odpowiadać latom nadrabiania strat. Grozi nam „moment Sputnika”, po którym na pogoń może być już za późno.
Prawdziwym ryzykiem nie jest to, że ktoś świadomie zbuduje wrogą superinteligencję. Jest nim to, że w imię źle pojętego bezpieczeństwa, jedna ze stron globalnej rywalizacji dobrowolnie zrezygnuje z dalszego biegu. Pozostawi pole otwarte dla tych, którzy nie boją się zadawać trudnych pytań i łamać narzuconych przez innych „tabu”. A przyszłość, jak uczy historia, rzadko należy do tych, którzy boją się zrobić następny krok.